Assassinorum Execution Force to gra
planszowa wydana przez Games Workshop w jak to ogłoszono limitowanej
ilości. Akcja gry podobnie jak w przypadku wydanego przez GW Space
Hulk czy Dreadfleet Captains dzieje się w uniwersum znanego z gier
bitewnych i RPG wydawcy. Tym razem trafiło na Warhammera 40000.
Fabuła:
Banda Karmazynowych Rzeźników pod
wodzą czarnoksiężnika Chaosu – Severina Draska opanowała
placówkę astropatów w systemie Achyllan. Celem Draska jest
otwarcie wyrwy w rzeczywistości, jaka pozwoli na inwazję z Osnowy
sił Chaosu pod wodzą Abaddona Profanatora, wprost na serce
Imperium. Jeżeli rytuał się powiedzie sytuacja będzie tragiczna, bowiem System Achyllan znajduje się w Segmentum Solar, a zatem
niedaleko najważniejszego miejsca w Imperium – Świętej Terry.
Tak się złożyło, że jeden z
lojalnych psioników zdążył wysłać astropatyczną wiadomość i
przestrzec Terran o grożącym niebezpieczeństwie. Wysocy Lordowie
Terry nie przebierając w środkach sięgają po jedną ze swoich
najbardziej śmiercionośnych broni – organizację zabójców o
nazwie Officio Assassinorum. Na misję wyruszają przedstawiciele
czterech świątyń: Viktor Zhau – przedstawiciel Vindicare Assasin
– świątyni, której członkowie to elitarni snajperzy; Noctus
Kord z Culexus Assasin – zabójców psioników, którzy w walce z
wrogiem wykorzystują koszmary tych że; Klara Rhasc – z Callidus
Assasin – świątyni której członkinie to wyspecjalizowani
szpiedzy. Wyszukanymi metodami charakteryzacji i maskowania oraz za
sprawą narkotyku o nazwie Polymorphyn są niezastąpione w misjach
infiltracyjnych; Sylas Torq – Eversor Assasin – świątynia
berzerkerów poddawanych usprawnieniom genetycznym czyniących z nich
chodzącą śmierć, która w razie takiej konieczności może
doprowadzić swoje ciało do eksplozji, ginąc i zabierając ze sobą
wrogów Imperatora.
Celem czwórki zabójców jest Severin
Drask. Misja przybiera miano Operacji Deathblow w której zabójcy
muszą zgładzić czarnoksiężnika nim ten dokończy swój rytuał.
O przebiegu misji i tym jak kanonicznie dla uniwersum potoczyła się
Operacja Deathblow przeczytać możemy w powieści autorstwa Joe
Parrino pod tytułem takim samym jak gra. W samej grze jednak to my
wcielamy się w tytułowy Execution Force, sami starając się
wypełnić zadanie.
Zawartość:
W pudełku znajdziemy żetony, karty i
kafelki planszy – wszystkie te elementy wykonane w najwyższej
jakości. Karty są w formacie, jaki znany może być graczom gier
bitewnych GW używanych do mocy psionicznych (WH40k) lub magii (WFB).
Żetony - grube, porządne i kolorowe – nic dodać nic ująć.
Plansza natomiast to 4 duże kafelki. Za pomocą trzech z nich
składamy (zawsze w tej samej konfiguracji) pomieszczenia placówki
astropatów. Czwarty kafelek natomiast nie przylega w mechanice do
planszy głównej, a obrazuje ukryte pomieszczenie (Temple of Shades)
w jakim Drask odprawia rytuał. Mamy tutaj też kostki – nic
wyszukanego, ot klasyczne chodź bardzo ładne k6.
Najważniejszym jednak elementem
zestawu są figurki Citadel, jakie będą podczas rozgrywki służyły
nam do zaznaczania na planszy pozycji poszczególnych postaci
biorących udział w grze. Jak wszelkie produkty Citadel mamy tutaj
do czynienia miniaturami wysokiej jakości. Oprócz czterech zabójców, w jakich przyjdzie nam się wcielić jest tutaj też wspaniała i
pełna detali figurka Draska, którą gracze Chaosu mogą z
powodzeniem wystawić jako czarnoksiężnika podczas rozgrywek w
Warhammera 40000. Na uwagę zasługuje fakt, że figurkę tą możemy
złożyć na wiele różnych sposobów, jakie umożliwia nam kodeks
Marines Chaosu, wskutek czego po sklejeniu Draska zostaje nam masa
bitsów do przyszłych konwersji. Ponad to w pudełku odnajdziemy
trzy figurki Kosmicznych Marines Chaosu oraz 15 kultystów, których
również można użyć do rozgrywek WH40k. Tutaj przyczepić się
mogę tyko tego że wzory kultystów Chaosu to powtarzające się i
znane mi ze startera Mroczna Zemsta figurki.
Ostatnią modelem jest Chaos Familar
który jednak w trakcje gry nie bierze udziału w bezpośredniej
rozgrywce – jego rola sprowadzona jest do roli żetonu jaki
wskazuje postęp na torze zaawansowania rytuału.
Na uwagę zasługuje też samo pudełko
od gry. Jest ono mocne i porządne. W przeciwieństwie do pudełek w
jakich GW sprzedaje swoje figurki, te od gier planszowych są o wiele
lepsze od pudełek innych znanych mi wydawnictw.
Rozgrywka:
Assassinorum jest grą kooperacyjną.
Można w nią grać także solo wszak w grze zawsze bierze udział
komplet czterech zabójców którzy działają razem. Gramy wspólnie
przeciwko grze.
Sama rozgrywka, co mnie bardzo w niej
cieszy, traktuje o skradaniu, cichym i efektownym zabijaniu strażników
oraz za wszelką cenę nie wywoływaniu alarmu.
Aby wygrać grę należy dostać się
do Świątyni Cieni i zabić Severina Draska. Przegrywamy jeżeli
wszyscy zabójcy zginą albo kiedy rytuał zostanie dopełniony, co
trwa z reguły 12 tur. Assassinorum jest zatem grą z czasem. Naszym
celem jest dostanie się do czarownika i to w pierwszej kolejności
przestworzy nam problemu. Przebywa on, jak wspomniałem w ukrytym
pomieszczeniu, a dostać się tam możemy tylko i wyłącznie przez
teleportatorium, które jednak uprzednio musi być uruchomione z
pokoju kontrolnego – te dwa pomieszczenia muszą jednak zostać
przez nas najpierw odnalezione, a to nie jest najprostsze.
Rozwiązanie zaproponowane nam przez autorów polega na tym iż na
całej planszy przedstawiającej placówkę astropatyczną znajdują
się obszary oznaczone jako pokoje. Kiedy jeden z naszych zabójców
wejdzie do takiego pomieszczenia, wówczas losujemy z talii pokoi w
jakiej znajduje się 12 kart taką ich ilość jak wskazano na
planszy w penetrowanym przez nas obszarze. Plansza jest tak
skonstruowana że ilość ta waha się między 1 a 3, przy czym im
głębiej w placówkę się zapuścimy tym mniejszą ilość kart
przyjdzie nam losować. Następnie spośród wylosowanych kart
umieszczamy na planszy tę kartę pokoju, jaka ma najniższy numer.
Dwa pokoje na jakie polujemy mają numery: teleportatorium – 5,
pokój kontrolny – 11. Dzięki takiemu rozwiązaniu nie prędko uda
nam się odkryć poszukiwane pomieszczenia, bowiem pozostałe z
wylosowanych kart wracają do talii, która następnie jest tasowana.
Dlatego jeżeli w obszarach bliżej początku planszy wylosujemy
pokój kontrolny raczej nie umieścimy go na planszy, jako że ma on
numer 11 i pośród trzech wylosowanych kart zawsze znajdzie się
taka jaka ma numerek o niższej wartości. Dopiero przedzierając się
głębiej w placówkę losujemy coraz mniejsze ilości kart, dzięki
czemu mamy szanse na strzał w dziesiątkę. Losując wszak tylko
jedną kartę zawsze ją umieścimy niezależnie od tego, jaki będzie
miała numer. Takie przedzieranie się i penetracja kolejnych
obszarów jest czasochłonna. W grze to czas właśnie jest naszym
największym wrogiem.
Kiedy już uda nam się odnaleźć te
dwa najważniejsze pomieszczenia możemy udać się przez teleport do
Świątyni Cieni i tam spróbować nakopać do tyłka
czarnoksiężnikowi. Tutaj jednak pojawia się kolejna trudność, wszak podczas rozgrywki będziemy musieli przejść wiele walk z
renegatami, co znacznie nadwątli nasze postacie. Może okazać się, iż szukanie odpowiedniej drogi skończy się naszą porażką w
ostatecznej walce, bowiem sam Drask jest niezłym koksem, a
bynajmniej nie walczy sam. Jak tylko go dopadniemy zaraz cała jego
obstawa śpieszy mu z z pomocą.
Sama gra rozgrywana jest w turach w
których każda składa się z z dwóch faz. W pierwszej z nich
działają nasi zabójcy – każdy może wykonać dwie akcje spośród
dostępnych dla danej postaci, z założeniem że nie może wykonać
dwóch takich samych akcji pod rząd. W skład dostępnych akcji
wchodzą takie jak: poruszanie się, sprint oraz ataki za pomocą
broni do walki wręcz i strzeleckiej. Dodatkowo nasi zabójcy mogą
poświecić akcję w celu leczenie swoich obrażeń. Każda z postaci
ma również swoje unikatowe zdolności które mogą wpływać na
podstawowe akcję bądź, same być akcjami.
Po tym jak już wszyscy zabójcy
wykonają swoje tury przychodzi faza Chaosu. W tym momencie swój
ruch na trackerze rytuały wykonuje Chaos Familar, tym samym kurczy
nam się czas. Następnie wykonujemy działania wszystkimi figurkami
renegatów na planszy. Gra wyposaża nas w dyrektywy, które decydują
o tym jak poruszają się i co zrobią czciciele Zgubnych Potęg w
zależności od tego czy są zwyczajne patrolującymi, czy tez może
już zaalarmowanymi naszą obecnością – co oznaczone jest
zgrabnym żetonem, jaki taka figurka póki żyje nieść będzie ze
sobą gdziekolwiek się uda. Tutaj muszę nadmienić, iż system
zachowań dla strażników jest niezwykle ciekawy co wynika moim
zdaniem z dużej grywalności przy jednoczesnym nieskomplikowaniu, a
w którego szczegóły nie będę się tutaj zagłębiał.
Nieskomplikowaność ta może jednak doprowadzić do niejednej
skomplikowanej na planszy sytuacji.
Na sam koniec fazy Chaosu, losujemy
kartę w talii Wydarzeń jaka może wielce wpłynąć na rozgrywkę –
niekiedy pozytywnie na naszą korzyść, częściej jednak
przeszkadza nam na różne sposoby.
Należałoby jeszcze powiedzieć o
kartach, jakie mamy w grze – dzielą się one na karty postaci,
wydarzeń oraz pokojów.
Każda postać w grze ma przypisaną
swoją kartę jaka przestawia statystyki tej że, I tak każdy
zabójca oraz Lord Drask mają swoje unikatowe karty, jakich treść
tyczy się tylko tych figurek. Natomiast kosmiczni marines oraz
kultyści dysponują po jednej karcie dla każdej z grup – jak w
grach bitewnych GW, dla uproszczenia zakłada się, że każdy ma
takie same statystyki.
Karty wydarzeń możnaby z grubsza
podzielić na takie jakich efekt jest natychmiastowy – czyli
działanie jest chwilowe, zmieniają coś na planszy i spadają na
discard oraz na takie jakie wprowadzają efekty trwałe do gry, na
które trza brać poprawkę aż sam efekt karty nie każe jej
odrzucić. Karty wydarzeń to też jedno z dwóch źródeł
pojawiania się strażników na planszy.
Drugim są karty pokojów o których
pisałem już wcześniej. Tutaj chcę tylko dodać, iż oprócz tego
czy karta podług swojego numerka może być umieszczona na planszy,
każda z nich zawiera ikoniczne instrukcje za sprawą których ściśle
określony zostaje sposób w jaki będzie na planszy umieszczona oraz
właśnie ilu kultystów w takim pokoju sobie siedzi w momencie
kiedy wchodzi do niego nasza postać.
Coś więcej:
Zaopatrując się w Assassinorum
Execution Force dostajemy dość przyjemną grę planszową, która
może i głowy nie urywa ale jest bardzo fajną alternatywą na
spędzenie wieczoru. Dostajemy piękne figurki z jakich malowaniem
będziemy mieli ogrom zabawy. Jest to jednak zakup raczej dla
kolekcjonerów i fanów uniwersum WH40, wszak gra nie należy do
najtańszych, a w tej cenie moglibyśmy dorwać niejedną ciekawszą
grę planszową. Dlatego też jeżeli ktoś chciałby się w grę
wyposażyć tylko i wyłącznie jako w planszówkę, raczej może
pożałować wydanych pieniążków.
Do Assassinorum należy mieć podejście
jak do czegoś więcej.
Tutaj godnym polecenia może też
okazać się 65 numer magazynu White Dwarf (25 April 2015) w jakim
odnajdziemy statystyki dla wszystkich czterech zabójców do systemu
Warhammer 40000 - 7 edycji. Znajdziemy też zasady za sprawą których
we wspomnianym systemie będziemy mogli włączyć zabójców do
rozgrywki każdą z armii imperialnych (Astra, SM itd.), jako osobny
Pion lub jako Formację wyspecjalizowaną do polowania na wrogiego
Warlorda.
To wszystko powoduje że Assassinorum
Execution Force jest czymś więcej niż zwykłą planszówką i
właśnie jako takie „coś więcej” gorąco ten produkt polecam.
Zvish
PS: Poniżej zamieszczam zdjęcia
malowanych przeze mnie Marines Chaosu z tego zestawu (na razie za
resztę się jeszcze nie wziąłem). Malowanie w barwach i heraldyce
Karmazynowych Rzeźników – jak fabuła gry przykazała.