środa, 15 lipca 2015

Assassinorum Execution Force

Assassinorum Execution Force to gra planszowa wydana przez Games Workshop w jak to ogłoszono limitowanej ilości. Akcja gry podobnie jak w przypadku wydanego przez GW Space Hulk czy Dreadfleet Captains dzieje się w uniwersum znanego z gier bitewnych i RPG wydawcy. Tym razem trafiło na Warhammera 40000.





Fabuła:


Banda Karmazynowych Rzeźników pod wodzą czarnoksiężnika Chaosu – Severina Draska opanowała placówkę astropatów w systemie Achyllan. Celem Draska jest otwarcie wyrwy w rzeczywistości, jaka pozwoli na inwazję z Osnowy sił Chaosu pod wodzą Abaddona Profanatora, wprost na serce Imperium. Jeżeli rytuał się powiedzie sytuacja będzie tragiczna, bowiem System Achyllan znajduje się w Segmentum Solar, a zatem niedaleko najważniejszego miejsca w Imperium – Świętej Terry.
Tak się złożyło, że jeden z lojalnych psioników zdążył wysłać astropatyczną wiadomość i przestrzec Terran o grożącym niebezpieczeństwie. Wysocy Lordowie Terry nie przebierając w środkach sięgają po jedną ze swoich najbardziej śmiercionośnych broni – organizację zabójców o nazwie Officio Assassinorum. Na misję wyruszają przedstawiciele czterech świątyń: Viktor Zhau – przedstawiciel Vindicare Assasin – świątyni, której członkowie to elitarni snajperzy; Noctus Kord z Culexus Assasin – zabójców psioników, którzy w walce z wrogiem wykorzystują koszmary tych że; Klara Rhasc – z Callidus Assasin – świątyni której członkinie to wyspecjalizowani szpiedzy. Wyszukanymi metodami charakteryzacji i maskowania oraz za sprawą narkotyku o nazwie Polymorphyn są niezastąpione w misjach infiltracyjnych; Sylas Torq – Eversor Assasin – świątynia berzerkerów poddawanych usprawnieniom genetycznym czyniących z nich chodzącą śmierć, która w razie takiej konieczności może doprowadzić swoje ciało do eksplozji, ginąc i zabierając ze sobą wrogów Imperatora.
Celem czwórki zabójców jest Severin Drask. Misja przybiera miano Operacji Deathblow w której zabójcy muszą zgładzić czarnoksiężnika nim ten dokończy swój rytuał. O przebiegu misji i tym jak kanonicznie dla uniwersum potoczyła się Operacja Deathblow przeczytać możemy w powieści autorstwa Joe Parrino pod tytułem takim samym jak gra. W samej grze jednak to my wcielamy się w tytułowy Execution Force, sami starając się wypełnić zadanie.


Zawartość:


W pudełku znajdziemy żetony, karty i kafelki planszy – wszystkie te elementy wykonane w najwyższej jakości. Karty są w formacie, jaki znany może być graczom gier bitewnych GW używanych do mocy psionicznych (WH40k) lub magii (WFB). Żetony - grube, porządne i kolorowe – nic dodać nic ująć. Plansza natomiast to 4 duże kafelki. Za pomocą trzech z nich składamy (zawsze w tej samej konfiguracji) pomieszczenia placówki astropatów. Czwarty kafelek natomiast nie przylega w mechanice do planszy głównej, a obrazuje ukryte pomieszczenie (Temple of Shades) w jakim Drask odprawia rytuał. Mamy tutaj też kostki – nic wyszukanego, ot klasyczne chodź bardzo ładne k6.
Najważniejszym jednak elementem zestawu są figurki Citadel, jakie będą podczas rozgrywki służyły nam do zaznaczania na planszy pozycji poszczególnych postaci biorących udział w grze. Jak wszelkie produkty Citadel mamy tutaj do czynienia miniaturami wysokiej jakości. Oprócz czterech zabójców, w jakich przyjdzie nam się wcielić jest tutaj też wspaniała i pełna detali figurka Draska, którą gracze Chaosu mogą z powodzeniem wystawić jako czarnoksiężnika podczas rozgrywek w Warhammera 40000. Na uwagę zasługuje fakt, że figurkę tą możemy złożyć na wiele różnych sposobów, jakie umożliwia nam kodeks Marines Chaosu, wskutek czego po sklejeniu Draska zostaje nam masa bitsów do przyszłych konwersji. Ponad to w pudełku odnajdziemy trzy figurki Kosmicznych Marines Chaosu oraz 15 kultystów, których również można użyć do rozgrywek WH40k. Tutaj przyczepić się mogę tyko tego że wzory kultystów Chaosu to powtarzające się i znane mi ze startera Mroczna Zemsta figurki.
Ostatnią modelem jest Chaos Familar który jednak w trakcje gry nie bierze udziału w bezpośredniej rozgrywce – jego rola sprowadzona jest do roli żetonu jaki wskazuje postęp na torze zaawansowania rytuału.
Na uwagę zasługuje też samo pudełko od gry. Jest ono mocne i porządne. W przeciwieństwie do pudełek w jakich GW sprzedaje swoje figurki, te od gier planszowych są o wiele lepsze od pudełek innych znanych mi wydawnictw.




Rozgrywka:


Assassinorum jest grą kooperacyjną. Można w nią grać także solo wszak w grze zawsze bierze udział komplet czterech zabójców którzy działają razem. Gramy wspólnie przeciwko grze.
Sama rozgrywka, co mnie bardzo w niej cieszy, traktuje o skradaniu, cichym i efektownym zabijaniu strażników oraz za wszelką cenę nie wywoływaniu alarmu.
Aby wygrać grę należy dostać się do Świątyni Cieni i zabić Severina Draska. Przegrywamy jeżeli wszyscy zabójcy zginą albo kiedy rytuał zostanie dopełniony, co trwa z reguły 12 tur. Assassinorum jest zatem  grą z czasem. Naszym celem jest dostanie się do czarownika i to w pierwszej kolejności przestworzy nam problemu. Przebywa on, jak wspomniałem w ukrytym pomieszczeniu, a dostać się tam możemy tylko i wyłącznie przez teleportatorium, które jednak uprzednio musi być uruchomione z pokoju kontrolnego – te dwa pomieszczenia muszą jednak zostać przez nas najpierw odnalezione, a to nie jest najprostsze. Rozwiązanie zaproponowane nam przez autorów polega na tym iż na całej planszy przedstawiającej placówkę astropatyczną znajdują się obszary oznaczone jako pokoje. Kiedy jeden z naszych zabójców wejdzie do takiego pomieszczenia, wówczas losujemy z talii pokoi w jakiej znajduje się 12 kart taką ich ilość jak wskazano na planszy w penetrowanym przez nas obszarze. Plansza jest tak skonstruowana że ilość ta waha się między 1 a 3, przy czym im głębiej w placówkę się zapuścimy tym mniejszą ilość kart przyjdzie nam losować. Następnie spośród wylosowanych kart umieszczamy na planszy tę kartę pokoju, jaka ma najniższy numer. Dwa pokoje na jakie polujemy mają numery: teleportatorium – 5, pokój kontrolny – 11. Dzięki takiemu rozwiązaniu nie prędko uda nam się odkryć poszukiwane pomieszczenia, bowiem pozostałe z wylosowanych kart wracają do talii, która następnie jest tasowana. Dlatego jeżeli w obszarach bliżej początku planszy wylosujemy pokój kontrolny raczej nie umieścimy go na planszy, jako że ma on numer 11 i pośród trzech wylosowanych kart zawsze znajdzie się taka jaka ma numerek o niższej wartości. Dopiero przedzierając się głębiej w placówkę losujemy coraz mniejsze ilości kart, dzięki czemu mamy szanse na strzał w dziesiątkę.  Losując wszak tylko jedną kartę zawsze ją umieścimy niezależnie od tego, jaki będzie miała numer. Takie przedzieranie się i penetracja kolejnych obszarów jest czasochłonna. W grze to czas właśnie jest naszym największym wrogiem.




Kiedy już uda nam się odnaleźć te dwa najważniejsze pomieszczenia możemy udać się przez teleport do Świątyni Cieni i tam spróbować nakopać do tyłka czarnoksiężnikowi. Tutaj jednak pojawia się kolejna trudność, wszak podczas rozgrywki będziemy musieli przejść wiele walk z renegatami, co znacznie nadwątli nasze postacie. Może okazać się, iż szukanie odpowiedniej drogi skończy się naszą porażką w ostatecznej walce, bowiem sam Drask jest niezłym koksem, a bynajmniej nie walczy sam. Jak tylko go dopadniemy zaraz cała jego obstawa śpieszy mu z z pomocą.

Sama gra rozgrywana jest w turach w których każda składa się z z dwóch faz. W pierwszej z nich działają nasi zabójcy – każdy może wykonać dwie akcje spośród dostępnych dla danej postaci, z założeniem że nie może wykonać dwóch takich samych akcji pod rząd. W skład dostępnych akcji wchodzą takie jak: poruszanie się, sprint oraz ataki za pomocą broni do walki wręcz i strzeleckiej. Dodatkowo nasi zabójcy mogą poświecić akcję w celu leczenie swoich obrażeń. Każda z postaci ma również swoje unikatowe zdolności które mogą wpływać na podstawowe akcję bądź, same być akcjami.
Po tym jak już wszyscy zabójcy wykonają swoje tury przychodzi faza Chaosu. W tym momencie swój ruch na trackerze rytuały wykonuje Chaos Familar, tym samym kurczy nam się czas. Następnie wykonujemy działania wszystkimi figurkami renegatów na planszy. Gra wyposaża nas w dyrektywy, które decydują o tym jak poruszają się i co zrobią czciciele Zgubnych Potęg w zależności od tego czy są zwyczajne patrolującymi, czy tez może już zaalarmowanymi naszą obecnością – co oznaczone jest zgrabnym żetonem, jaki taka figurka póki żyje nieść będzie ze sobą gdziekolwiek się uda. Tutaj muszę nadmienić, iż system zachowań dla strażników jest niezwykle ciekawy co wynika moim zdaniem z dużej grywalności przy jednoczesnym nieskomplikowaniu, a w którego szczegóły nie będę się tutaj zagłębiał. Nieskomplikowaność ta może jednak doprowadzić do niejednej skomplikowanej na planszy sytuacji.
Na sam koniec fazy Chaosu, losujemy kartę w talii Wydarzeń jaka może wielce wpłynąć na rozgrywkę – niekiedy pozytywnie na naszą korzyść, częściej jednak przeszkadza nam na różne sposoby.



Należałoby jeszcze powiedzieć o kartach, jakie mamy w grze – dzielą się one na karty postaci, wydarzeń oraz pokojów.
Każda postać w grze ma przypisaną swoją kartę jaka przestawia statystyki tej że, I tak każdy zabójca oraz Lord Drask mają swoje unikatowe karty, jakich treść tyczy się tylko tych figurek. Natomiast kosmiczni marines oraz kultyści dysponują po jednej karcie dla każdej z grup – jak w grach bitewnych GW, dla uproszczenia zakłada się, że każdy ma takie same statystyki.
Karty wydarzeń możnaby z grubsza podzielić na takie jakich efekt jest natychmiastowy – czyli działanie jest chwilowe, zmieniają coś na planszy i spadają na discard oraz na takie jakie wprowadzają efekty trwałe do gry, na które trza brać poprawkę aż sam efekt karty nie każe jej odrzucić. Karty wydarzeń to też jedno z dwóch źródeł pojawiania się strażników na planszy.
Drugim są karty pokojów o których pisałem już wcześniej. Tutaj chcę tylko dodać, iż oprócz tego czy karta podług swojego numerka może być umieszczona na planszy, każda z nich zawiera ikoniczne instrukcje za sprawą których ściśle określony zostaje sposób w jaki będzie na planszy umieszczona oraz właśnie ilu kultystów w takim pokoju sobie siedzi w momencie kiedy wchodzi do niego nasza postać.




Coś więcej:


Zaopatrując się w Assassinorum Execution Force dostajemy dość przyjemną grę planszową, która może i głowy nie urywa ale jest bardzo fajną alternatywą na spędzenie wieczoru. Dostajemy piękne figurki z jakich malowaniem będziemy mieli ogrom zabawy. Jest to jednak zakup raczej dla kolekcjonerów i fanów uniwersum WH40, wszak gra nie należy do najtańszych, a w tej cenie moglibyśmy dorwać niejedną ciekawszą grę planszową. Dlatego też jeżeli ktoś chciałby się w grę wyposażyć tylko i wyłącznie jako w planszówkę, raczej może pożałować wydanych pieniążków.
Do Assassinorum należy mieć podejście jak do czegoś więcej.
Tutaj godnym polecenia może też okazać się 65 numer magazynu White Dwarf (25 April 2015) w jakim odnajdziemy statystyki dla wszystkich czterech zabójców do systemu Warhammer 40000 - 7 edycji. Znajdziemy też zasady za sprawą których we wspomnianym systemie będziemy mogli włączyć zabójców do rozgrywki każdą z armii imperialnych (Astra, SM itd.), jako osobny Pion lub jako Formację wyspecjalizowaną do polowania na wrogiego Warlorda.
To wszystko powoduje że Assassinorum Execution Force jest czymś więcej niż zwykłą planszówką i właśnie jako takie „coś więcej” gorąco ten produkt polecam.


Zvish


PS: Poniżej zamieszczam zdjęcia malowanych przeze mnie Marines Chaosu z tego zestawu (na razie za resztę się jeszcze nie wziąłem). Malowanie w barwach i heraldyce Karmazynowych Rzeźników – jak fabuła gry przykazała.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz